Cool Kids of Death to
zespół mojej młodości, czasów liceum i burzliwego związku.
Zawsze będę miała do niego ogromny sentyment. Jako nastolatka
ceniłam go za bunt, dopiero z wiekiem zaczęłam zwracać uwagę na
niekonwencjonalny sposób przekazu. Twórczość Cool Kids of Death
dla wielu ludzi pozostaje niezrozumiała. Tymczasem trzeba się
dobrze wsłuchać w teksty, ponieważ mnóstwo w nich metafor.
Słuchając pierwszy raz „Znam cię na pamięć”, można odnieść
wrażenie, iż piosenka wręcz zachęca do samobójstwa. Tymczasem w
miarę głębszego zapoznawania się z utworem, można zauważyć, że
jest to swojego rodzaju naśmiewanie się z oddawania życia za
„wiarę”. Pod „wiarą” mogą kryć się młodzieńcze ideały,
które z czasem okazują się niewarte poświęcenia. Niektórzy
czytając o Cool Kids of Death jako zespole grającym rock
alternatywny, z góry zakłada, że alternatywny=udziwniony. Zresztą
ten przymiotnik jest często negatywnie odbierany.
Moim ulubionym albumem
jest ten wydany w 2002 roku pod tytułem „Cool Kids of Death”.
Płytę rozpoczyna kawałek o tym samym tytule. Według mnie
nawiązuje on do udziału w wojnach i misjach militarnych, które
często zbierają krwawe żniwa. Jednocześnie wskazuje na
zafałszowany obraz świata serwowany przez media. Wyraża bunt
przeciwko zakłamywaniu rzeczywistości. Sam kawałek utrzymany jest
w typowo rockowych, dość prostych klimatach. W refrenie powtarza
się „cool kids of death”.
Numerem 2 na krążku
jest kawałek „Butelki z benzyną i kamienie”. To moja ulubiona
piosenka Cool Kids of Death. Podoba mi się od strony tekstowej,
muzycznej, poza tym jest to „nasza” piosenka. Z moim chłopakiem
śpiewaliśmy ją za każdym razem, gdy sprawdzian nam nie poszedł.
Jest to piosenka pełna młodzieńczego buntu. Pozwalała mi się
wyżyć, gdy po tygodniu, w którym spałam może 5 godzin, ze
sprawdzianu z biologii dostawałam jedynie 2. Mam do niej ogromny
sentyment. Jest to swojego rodzaju groźba adresowana do
przedstawicieli show-biznesu, dziennikarzy, prezenterów telewizji
muzycznych, szefów agencji reklamowych, menedżerów itp. Uwielbiam
tę piosenkę w wersji studyjnej, a kocham jej wersję wykonaną
podczas koncertu w Radiowej Trójce, gdzie całość jest zaśpiewana
bardziej żartobliwie. Słuchając tej piosenki, za każdym razem mam
przed oczyma ogromne blokowisko, na którym mieszka mój chłopak,
gdzie wychodzi się na deskę, sączy piwo pod klatką.
„Dwadzieścia kilka”
to kawałek o młodzieży pozbawionej ideałów, celów i planów.
Wskazuje na brak autorytetów. Jednocześnie akcentuje pewien dość
poważny problem. Nasi dziadkowie musieli walczyć na froncie,
rodzice zmagać się z komunizmem, a pokolenie wychowane w wolnych
czasach często nie ma żadnych celów, ideałów. Mentalność
młodych ludzi coraz częściej kształtują media. Telewizja, gry
komputerowe itp. Jednocześnie w tekście padają słowa „tylko
Iggy Pop miałby szansę”. W 2002 roku, gdy ta płyta trafiała na
rynek, pokolenie „dwadzieścia kilka” to te, które przyszło na
świat na początku lat 80. Gdy dorastali, nabierali świadomości,
to interesowali się muzyką.
„Nielegalny” to
kolejny przewrotny kawałek. Z jednej strony wyraża bunt wobec
zastałych zasad, nierzadko absurdalnych przepisów. Ale czy
rzeczywiście jest to sprzeciw wobec ustawodawstwa? A może to chęć
ucieczki, schowania się przed otoczeniem wytyczającym drogę, jaką
należy podążać, planującym życie?
„Niech wszystko
spłonie” to kawałek o rodzinnym mieście, które się nienawidzi.
Najprościej byłoby uciec od problemów, ale można próbować
zmieniać rzeczywistość. W to miejsce można tchnąć życie, ale
trzeba najpierw zniszczyć wszystko to, co było złe. Kawałek
niekoniecznie dotyczy miasta. Miasto można utożsamiać z własnym
życiem, w którym można wprowadzić ład, znaleźć szczęście,
ale trzeba się pozbyć wszystkiego tego, co nas ogranicza i czyni
nieszczęśliwymi.
„Zdelegalizować
szczęście” to kolejny przewrotny kawałek. Media lansują kolejne
ideały piękna itp., człowiek kierując się nimi, staje się
nieszczęśliwy i zgorzkniały. Figury kobiet z okładki mogą
wpędzać w kompleksy. Podobnie jak zawody miłosne. Przeżywając
porażki, trudno patrzeć na szczęśliwych ludzi wokoło.
„Generacja nic” to
nie tylko tytuł jednego z kawałków na płycie CKOD, ale także
tytuł artykułu, który w 2002 roku ukazał się w „Gazecie
Wyborczej” i opisywał pokolenie, które przegrało swoją wolność.
Nie stworzyło żadnej kultury o wspólnym mianowniku, a konieczność
zarobku sprawiła, że wielu utalentowanych ludzi decyduje się na
schlebianie masowym gustom.
„Piosenki o miłości”
opowiada o związku dwojga ludzi, który się rozpadł, ale w
momencie, gdy każde z nich zaczyna układać sobie życie z kimś
innym, pojawia się syndrom psa ogrodnika. Pojawia się zazdrość,
ale nie jest ona raczej podyktowana rzeczywistym uczuciem, ale
zasadą: „jak może po mnie nie płakać”.
„Kręcimy się w kółko”
opisuje zjawisko pielęgnowania w sobie niechęci do płci
przeciwnej. „Wszystkich kolesi mamy dość”, „wszystkie
dziewczyny są smutne i złe”. Przypisywanie komuś z góry pewnych
cech, to droga prowadząca donikąd. Podobnie jak świat pozbawiony
idei, media schlebiające masowym gustom.
„Poezja nie jest dla
mnie” uwielbiam ten kawałek za warstwę muzyczną kojarzącą mi
się z rockiem z lat. 60. To utwór opowiadający o świecie, gdzie
rację bytu mają tylko ci, którzy potrafią się przebić,
zaistnieć, są chłodni i posługują się prostym językiem. Można
to odnieść do transformacji, do dzisiaj pokutuje pogląd, że osoby
mniej przedsiębiorcze przegrały na niej. We współczesnym świecie
ogromną rolę odgrywa zbieranie informacji, tzw. research. Umożliwia
on dostosowanie strategii marketingowej firmy do potrzeb pewnych grup
społecznych.
„Radio miłość” to
piosenka o realiach działania mediów. Nastawione na zysk, sięgają
po tanie sensacje, plotki. Pomiędzy kolejnymi niezwykłymi
doniesieniami emitowane są reklamy. „Na nikim w ogóle psów nie
wieszać” -igranie z władzą jest niebezpieczne. Nie ma znaczenia,
czy wskazuje się na nieprawidłowości mające miejsce w polityce
czy też w związkach wyznaniowych. Zwracanie uwagi na wewnętrzne
problemy zorganizowanych struktur, nigdy nie jest odbierane jako
forma troski, lecz spotyka się z atakiem instytucji, których błędy
są wykazywane. Teoretycznie mamy wolność słowa, w praktyce są
pewne informacje, których nie odważy się opublikować żadne radio
czy gazeta, ponieważ pociągałoby to za sobą poważne problemy.
„Specjalnie dla TV”
to krytyka mediów poszukujących tanich sensacji okupionych
cierpieniem innych. Wojna, wybuchy, tajfuny, śmierć to najbardziej
nośne tematy. Zawsze spotkają się ze sporym zainteresowaniem.
Poszukując taniej sensacji, jednocześnie zatracamy wrażliwość i
empatię. Cierpienie przestaje być czymś, co budzi współczucie,
zaczyna być tym, co budzi zainteresowanie.
„Uważaj” opowiada o
osobach, które żyją na świeczniku, potrafią ustawić się w
życiu i tym samym budzą niechęć i nienawiść otoczenia. Często
przestajemy w nich dostrzegać ludzki pierwiastek. Jeśli chodzi o
warstwę muzyczną i wykonanie, to z całego albumu właśnie ta
piosenka najmniej przypadła mi do gustu.
A Wy lubicie Cool Kids of
Death? Jaka jest Wasza ulubiona płyta i piosenka?