W sobotę rano wwierciła
się w moją głowę i nie chce jej opuścić... Też tak macie z
niektórymi piosenkami? O jakim utworze mowa? O „Little Talks” Of
Monsters and Men.
Gdy usłyszałam ten
kawałek po raz pierwszy, gdy zabrzmiały pierwsze nuty, byłam
przekonana, że mam do czynienia z kolejnym singlem Eneja. „Little
Talks” skojarzył mi się z utworem „Skrzydlate ręce”. Dopiero
gdy usłyszałam wykonawców, zrozumiałam, że odkryłam nową
grupę, grającą mieszankę folku, rocka, ska i bluesa. Uwielbiam
takie połączenia. Odnalezienie wykonawcy trudne nie było, ponieważ
znałam refren na pamięć.
Utwór wykonuje islandzka
grupa. Jest pełny energii i kojarzy mi się z przyśpiewkami
żeglarzy. Zresztą piosenka nawiązuje w sposób metaforyczny do
łodzi i brzegu. Cudowny męsko-damski duet opowiadający historię
o miłości. Jest wakacyjnie, jest o uczuciach, ale nie ma elementu
przesłodzenia. Swoją drogą dawno nie słyszałam żadnego udanego
męsko-damskiego duetu. Zazwyczaj rozgłośnie serwują nam kawałki
w stylu: „Nie kłam, że kochasz mnie”, które jak dla mnie mają
w sobie w sobie za dużo lukru i dramaturgii.
Zdziwiłam się, że tak
dobrą piosenkę można usłyszeć w Radiu Zet, które najczęściej
serwuje nowe single Jennifer Lopez, Rihanny czy Beyonce. Jak widać
obok oklepanych piosenek, wpisujących się w mainstream, można
znaleźć od czasu do czasu coś nietuzinkowego,
folkowo-rockowo-bluesowego, wykonywanego przez islandzkich artystów.
Mój TŻ chyba oszaleje,
bo ciągle chodzę i nucę sobie:
„Cause
though the truth may vary this
Ship
will carry our
Bodies
safe to shore
Hey!
Don`t
listen to the word I say
Hey!
The
screams all sound the same
Hey!”
Mój TŻ stwierdził, że
musimy zorganizować imprezę tematyczną nawiązującą do motywów
związanych z marynarzami i morzem;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz