piątek, 6 lipca 2012

Folkowo-rockowe islandzkie odkrycie


W sobotę rano wwierciła się w moją głowę i nie chce jej opuścić... Też tak macie z niektórymi piosenkami? O jakim utworze mowa? O „Little Talks” Of Monsters and Men.

Gdy usłyszałam ten kawałek po raz pierwszy, gdy zabrzmiały pierwsze nuty, byłam przekonana, że mam do czynienia z kolejnym singlem Eneja. „Little Talks” skojarzył mi się z utworem „Skrzydlate ręce”. Dopiero gdy usłyszałam wykonawców, zrozumiałam, że odkryłam nową grupę, grającą mieszankę folku, rocka, ska i bluesa. Uwielbiam takie połączenia. Odnalezienie wykonawcy trudne nie było, ponieważ znałam refren na pamięć.

Utwór wykonuje islandzka grupa. Jest pełny energii i kojarzy mi się z przyśpiewkami żeglarzy. Zresztą piosenka nawiązuje w sposób metaforyczny do łodzi i brzegu. Cudowny męsko-damski duet opowiadający historię o miłości. Jest wakacyjnie, jest o uczuciach, ale nie ma elementu przesłodzenia. Swoją drogą dawno nie słyszałam żadnego udanego męsko-damskiego duetu. Zazwyczaj rozgłośnie serwują nam kawałki w stylu: „Nie kłam, że kochasz mnie”, które jak dla mnie mają w sobie w sobie za dużo lukru i dramaturgii.

Zdziwiłam się, że tak dobrą piosenkę można usłyszeć w Radiu Zet, które najczęściej serwuje nowe single Jennifer Lopez, Rihanny czy Beyonce. Jak widać obok oklepanych piosenek, wpisujących się w mainstream, można znaleźć od czasu do czasu coś nietuzinkowego, folkowo-rockowo-bluesowego, wykonywanego przez islandzkich artystów.

Mój TŻ chyba oszaleje, bo ciągle chodzę i nucę sobie:
Cause though the truth may vary this
Ship will carry our
Bodies safe to shore

Hey!
Don`t listen to the word I say
Hey!
The screams all sound the same
Hey!”

Mój TŻ stwierdził, że musimy zorganizować imprezę tematyczną nawiązującą do motywów związanych z marynarzami i morzem;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz