Z zespołem Evanescence
zetknęłam się po raz pierwszy w 2002 roku. Amy Lee
zahiponotyzowała mnie swoim wokalem. Kobiecy, mocny wokal osadzony w
mrocznym aranżu muzycznym, do tego oryginalne stroje i suknie Amy
bardzo przypadły mi do gustu. „Bring me to life” chyba już
zawsze będzie mi się kojarzyć z pierwszą miłością i burzą
hormonów związaną z tym stanem. Po każdej kłótni z moim
ówczesnym chłopakiem, potrafiłam słuchać tego kawałka całymi
godzinami. Teledysk do tego singla wywarł na mnie ogromne wrażenie.
Sceny pełne dramaturgii rozgrywające się w środku nocy i
sugestywne sceny obrazujące metaforyczne „save me”. Na koniec
okazuje się, że to był tylko koszmar, teledysk kończy się
przebudzeniem Amy. „Bring me to life” to przede wszystkim
niezwykle udany duet. Amy wykonuje ten utwór wraz z Paulem McCoyem,
który może poszczycić się mocnym, męskim głosem.
Kolejnym singlem granym
chętnie przez rozgłośnie radiowe było „Going under”. To
kolejny mroczny kawałek z albumu „Fallen”, który notabene
uważam za najlepszy w dotychczasowym dorobku Evanescence. Jest to
płyta pełna dramaturgii, przesycona smutkiem i cierpieniem,
opowiadająca o trudach egzystencji. Mroczna i dynamiczna. Kolejne
albumy są już bardziej stonowane. Moim zdaniem „Fallen” można
uznać za płytę osadzoną w gotyckim klimacie. „Going under” to
utwór pełny gniewu, złości. Opowiada o tym, jak niewłaściwie
ulokowane uczucia powodują, że sięgamy dna.
„My immortal” to
spokojny, melancholijny utwór. Poetycki tekst tego kawałka jest w
stanie poruszyć nawet takiego niewrażliwca jak ja. Opowiada on o
trudnym uczuciu. Bohaterka staje przed dylematem, czy należy dalej
walczyć o związek, w którym jest samotna, czy odejść, chociaż
kocha. Miłość przynosi jej ból i cierpienie. Jego obecność jej
ciąży. To destrukcyjne uczucie. Próba ukojenia jego bólu i
cierpienia zakończyła się tym, że sama znalazła się na skraju.
„Everybody`s fool”
to kolejny dynamiczny, mroczny utwór. Chór obecny w tle dodaje
całości dramaturgii. Pozwala przenieść się odbiorcy do
tajemniczej krainy, ciemnych komnat i cel mnisich. Aranżacja jest
bardzo klimatyczna i sugestywna. Według mnie „Everybody`s fool”
ociera się o klimaty psychodeliczne. Mocną stroną tego kawałka
jest nie tylko znakomita aranżacja, ale również poetycki tekst,
który opowiada o ludzkich niedoskonałościach,słabościach,
wadach i grzechach (zdrada).
„Haunted” to utwór z
pogranicza metalu gotyckiego. Atmosfera grozy, tajemnicy, bólu,
cierpienia, dekadencji. Słuchając tego utworu za każdym razem mam
przed oczami wiekowy las, w którym czyha na człowieka wiele
niebezpieczeństw. Przez gęste gałęzie nie przenikają tu
promienie słoneczne. Utwór opowiada o zjawisku wzajemnego
wyniszczania.
„Tourniquet” można
także zaklasyfikować jako gothic metal. Rozpoczyna się od słów
wyśpiewywanych przez megafon. Utwór ten jest przesycony bólem na
wskroś. Jest swoistą wewnętrzną walką o sens istnienia. Dusza
cierpi i czeka na wyzwolenie, jakie przyniesie jej śmierć.
„Imaginary”
rozpoczyna delikatny śpiew Amy, który z czasem staje się coraz
mocniejszy. Daje to efekt stopniowania emocji, budowania napięcia.
Słuchając tego kawałka, zawsze przed oczyma mam komnatę
rozświetloną przez świece. Klimat, w jakim utrzymany jest ten
utwór, niewątpliwie pobudza wyobraźnię.
„Taking over me”
rozpoczyna gra na fortepianie, jeśli myślimy, że będziemy to
spokojny, łagodny kawałek, to jesteśmy w błędzie. Po chwili
rozlegają się mocno osadzone dźwięki. Jednocześnie to bardzo
melodyjny i zapadający w pamięć kawałek jak pozostałe propozycje
z utworu „Fallen”.
Początek „Hello”
może nasuwać skojarzenia z kołysanką. Melodyjny wokal Amy koi
uszy. Tymczasem ta piękna ballada opowiada o bólu związanym ze
stratą, przemijaniem. Jednak śmierć to tylko pozorna rozłąka.
Wciąż istnieje szansa na pośmiertne zjednoczenie dusz.
„My last breath”
rozpoczyna się od elektrycznej wstawki, która po chwili staje się
mroczna. Tekst tego utworu ociera się o ezoterykę. Jego poetycki
wymiar, pełny niedopowiedzeń, metafor znakomicie wpisuje się w
klimaty gotyckie. Podobnie jak ból, cierpienie, poczucie
tymczasowości, kruchości i przemijania.
Mroczny początek to
charakterystyczna cecha „Whisper”. Ocieramy się w nim o obłęd,
rozpacz. Wzywa do walki, niepoddawaniu się cierpieniu. Kolejne
nieszczęścia, narastający ból można próbować opanować. Śmierć
kusi kresem cierpienia, ale czy należy jej ulec? „Whisper” to
swoista walka dobra ze złem. Sprzecznych uczuć, które nawiedzają
każdego człowieka. Obecność chóru pod koniec utworu nadaje mu
jeszcze bardziej patetyczny, dramatyczny wydźwięk.
Nazwa zespołu, pod którą
kryje się przemijanie, idealnie wkomponowuje się w atmosferę i
przesłanie albumu „Fallen”. W kolejnych albumach zespół
oddalał się od swoich korzeni, zmierzając bardziej w kierunku
rocka niż metalu gotyckiego. Teksty Evanescence wciąż ocierają
się o poezję, aczkolwiek aranżacja utworów jest nieco
spokojniejsza i mniej mroczna.
Serce mocniej mi bije przy ich muzyce :)
OdpowiedzUsuńTeż wciąż tak mam:) Ich kawałki się nie nudzą;)
Usuń