poniedziałek, 16 lipca 2012

Hit czy kit? -najnowszy album Within Temptation


Do napisania dzisiejszej notki zainspirowała mnie quench87, która wrzuciła stary, dobry kawałek Within Temptation. Jest to jeden z moich ulubionych zespołów. Muzykę Within Temptation do czasu wydania albumu „The Unforgiving”, można sklasyfikować jako mieszankę gothic metalu i metalu symfonicznego. Pierwsze albumy były bardziej gotyckie, późniejsze bardziej nawiązywały do metalu symfonicznego.”The Unforgiving” to moim zdaniem krążek bardziej popowy niż rockowy, a co dopiero metalowy. Gdy po raz pierwszy usłyszałam „Sinead”, zastanawiałam się, czy ktoś nie zrobił jakiegoś psikusa, przecież takiego koszmarku nie mogło wypuścić Within Temptation. Niestety, okazało się, że to jest najnowszy singiel grupy. Na szczęście nie wszystkie kawałki z albumu „The Unforgiving” są takie klubowo-dyskotekowe. „Shot in the dark” wypada nieco lepiej od „Sinead”, ale moim zdaniem jest to bardzo słaby kawałek grupy. Za bardzo wpisuje się do mainstreamu, nie czuję tej mroczności, do której utwór powinien nawiązywać. Tej piosenki nie powstydziłoby się Radio Eska. „Shot in the dark” to taki rockowy kawałek stworzony pod masowe gusta. Nie przechodzą mnie przy nim ciary.

„Why not me” rozpoczyna się obiecująco, mroczno i tajemniczo. Od pierwszych nut można wyczuć narastający niepokój, niestety utwór ten nie trwa nawet minuty. Akurat tutaj nie mam nic do zarzucenia. W „Why not me” czuć dawne Within Temptation.

„In the middle of the night” rozpoczyna się szybko, metalowo. quench87 pisała, że czytała gdzieś, że zespół zmienił klimaty, ponieważ Sharon musi oszczędzać głos. W tym utworze śpiewa nieco inaczej niż kiedyś. Nie ma całego spektrum dźwięków, jakie jest w stanie wyciągnąć, ale to mi absolutnie nie przeszkadza. Utwór jest naprawdę rewelacyjny. Nie jest skrojony pod masowe gusta. Normalną rzeczą jest, że wokaliści miewają problemy ze strunami. Nie tak dawno Krzysztof Jaryczewski udzielił wywiadu magazynowi „Teraz Rock”, w którym to wspomniał o utracie głosu. Abstrahuję tutaj od jego problemów z uzależnieniami. Anja Orthodox wciąż ma piękny głos, ale nie jest już w stanie tak wyciągać dźwięków jak w „Iluzycie”. Mimo to Closterkeller wciąż gra rockowe, gotyckie kawałki. Ograniczenia głosowe nie muszą oznaczać porzucenia rocka/metalu na rzecz popu. Moim zdaniem jest to najlepszy utwór z albumu „The Unforgiving”.

„Faster” rozpoczynają przyjemne gitarowe nuty. I gdyby taki był cały utwór, byłabym zadowolona. Niestety, potem jest już nieco gorzej, bo pojawia się elektronika, za którą nie przepadam. Jedynie w przypadku Cool Kids of Death elektroniczne wstawki wydają mi się na miejscu. Słuchając „Faster”, odnoszę wrażenie, że prostota tego utworu ma zapewnić obecność w największych rozgłośniach radiowych. Ten kawałek przypomina mi jakąś znaną piosenkę z lat. 80 i 90. , która bardzo często gościła w mediach. Nie jestem w stanie przypomnieć sobie tytułu i wykonawcy.

W „Fire and ice” od początku budowana jest atmosfera napięcia. Pojawiające się potem nuty przypominające pozytywkę nadają całości szlachetności i wzmacniają dramatyczny wymiar utworu. Kiedy już wydaje nam się, że mamy do czynienia z balladą, to pojawiają się mocniejsze dźwięki, które wprowadzają niepokój. Sharon nie szarżuje tutaj z głosem tak jak w „Angels” czy „What have you done”, ale wiele artystek może jej pozazdrościć możliwości wokalnych. Bardzo przyjemny kawałek.

„Iron” to powrót do metalowych, mrocznych korzeni. Kawałek szybki i dynamiczny. Sharon cudownie wyciąga wysokie dźwięki. Takie energetyczne i ostre kawałki lubię sobie puszczać, gdy pochłaniają mnie obowiązki. Przy metalu na pewno nie zasnę;) Jest to zdecydowanie jeden z lepszych kawałków na „The Unforgiving”. W środku utworu pojawiają się mocne uderzenia perkusji, czyli to, co lubię;) W przypadku „Iron” nazwa jest adekwatna do gatunku, mamy tu do czynienia z metalem:)

„Where is the edge” rozpoczyna kojący ucho wokal Sharon, ale niech to nikogo nie zmyli, ponieważ sam utwór jest mocniejszy, rockowy. Nie powoduje, że mam przy nim ciary, ale wypada naprawdę przyzwoicie. Według mnie nie jest to metal, bardziej rock. Przyjemny w odbiorze, więc nadaje się do rozgłośni radiowych, ale nie jest na tyle „lekki i przyjemny”, by zrobił taką karierę jak single Rihanny czy Beyonce. O ile w przypadku „Sinead” odnoszę wrażenie, że zespół skłania się ku tego typu muzyce, o tyle w przypadku „Where is the edge” czuję, że obcuję z niezłym rockowym kawałkiem.

„Lost” rozpoczyna się od wprawienia w ruch metalowych strun. Sharon na początku stawia na niskie, spokojne dźwięki, by po chwili przejść do wyższej tonacji. To kolejny dobry, rockowy kawałek. Jest bardzo melodyjny, łatwo wpada w ucho. Ale jeśli ktoś oczekiwał, że pojawi się tutaj nawiązanie do metalowych korzeni zespołu, to może poczuć się zawiedziony.

„Murder” od początku zasiewa w odbiorcy ziarno niepokoju. Głos Sharon przepełnia niepokojem. Refren łatwo wpada w ucho, aczkolwiek według mnie średnio koresponduje ze zwrotkami. Zwrotki są surowe, pełne niepokoju, a refren jest zbyt „wygładzony”.

„A demon`s fate” nawiązuje do metalowych korzeni grupy. Obecne jest w nim całe spektrum uczuć. To kawałek przepełniony emocjami, wśród których na pierwszy plan wysuwa się niepokój, gniew. W tle pojawiają się też skrzypce, które uwielbiam. Kawałek znajduje się w moim top 3, obok „Iron” i „In the middle of the night”.

„Stairway to the skies” to utwór przepełniony tajemnicą, bólem. Ambitny, nietuzinkowy, po prostu dobry. Czuję cały pokład emocji, jaki usiłuje przekazać Within Temptation. „Stairway to the skies” to utwór wiarygodny, wpisujący się w moją stylistykę i gust.

PS A jak Wy odbieracie „The Unforgiving”? Moim zdaniem tłumaczenia o problemach z głosem to wymówka, która ma usprawiedliwić komercyjny charakter najnowszego albumu grupy. Poza 4, w porywach 5 kawałkami, wszystkie pozostałe wyśmienicie wpisują się w repertuar serwowany nam przez rozgłośnie radiowe.







2 komentarze:

  1. Album mnie rozczarował. Bleeeh. Do tej pory dostaje ataku śmiechu, jak przypomnę sobie teledysk do Sinead - chłopaki stoją z gitarami i nie wiedzą, co mają począć :DDDD
    Z całego albumu do gustu przypadł mi tylko kawałek Stairway to the Skies.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam podobne wrażenia po obejrzeniu teledysku. Chłopaki nie wczuli się w klimat;D Ale im się nie dziwię, bo też nie wiedziałabym, co z tym począć. Teledysk skojarzył mi się z Kombi:D

      Usuń