Do napisania dzisiejszej
notki zainspirowała mnie quench87,
która wrzuciła stary, dobry kawałek Within Temptation. Jest to
jeden z moich ulubionych zespołów. Muzykę Within Temptation do
czasu wydania albumu „The Unforgiving”, można sklasyfikować
jako mieszankę gothic metalu i metalu symfonicznego. Pierwsze albumy
były bardziej gotyckie, późniejsze bardziej nawiązywały do
metalu symfonicznego.”The Unforgiving” to moim zdaniem krążek
bardziej popowy niż rockowy, a co dopiero metalowy. Gdy po raz
pierwszy usłyszałam „Sinead”, zastanawiałam się, czy ktoś
nie zrobił jakiegoś psikusa, przecież takiego koszmarku nie mogło
wypuścić Within Temptation. Niestety, okazało się, że to jest
najnowszy singiel grupy. Na szczęście nie wszystkie kawałki z
albumu „The Unforgiving” są takie klubowo-dyskotekowe. „Shot
in the dark” wypada nieco lepiej od „Sinead”, ale moim zdaniem
jest to bardzo słaby kawałek grupy. Za bardzo wpisuje się do
mainstreamu, nie czuję tej mroczności, do której utwór powinien
nawiązywać. Tej piosenki nie powstydziłoby się Radio Eska. „Shot
in the dark” to taki rockowy kawałek stworzony pod masowe gusta.
Nie przechodzą mnie przy nim ciary.
„Why not me”
rozpoczyna się obiecująco, mroczno i tajemniczo. Od pierwszych nut
można wyczuć narastający niepokój, niestety utwór ten nie trwa
nawet minuty. Akurat tutaj nie mam nic do zarzucenia. W „Why not
me” czuć dawne Within Temptation.
„In the middle of the
night” rozpoczyna się szybko, metalowo. quench87
pisała, że czytała gdzieś, że zespół zmienił klimaty,
ponieważ Sharon musi oszczędzać głos. W tym utworze śpiewa
nieco inaczej niż kiedyś. Nie ma całego spektrum dźwięków,
jakie jest w stanie wyciągnąć, ale to mi absolutnie nie
przeszkadza. Utwór jest naprawdę rewelacyjny. Nie jest skrojony pod
masowe gusta. Normalną rzeczą jest, że wokaliści miewają
problemy ze strunami. Nie tak dawno Krzysztof Jaryczewski udzielił
wywiadu magazynowi „Teraz Rock”, w którym to wspomniał o
utracie głosu. Abstrahuję tutaj od jego problemów z
uzależnieniami. Anja Orthodox wciąż ma piękny głos, ale nie jest
już w stanie tak wyciągać dźwięków jak w „Iluzycie”. Mimo
to Closterkeller wciąż gra rockowe, gotyckie kawałki. Ograniczenia
głosowe nie muszą oznaczać porzucenia rocka/metalu na rzecz popu.
Moim zdaniem jest to najlepszy utwór z albumu „The Unforgiving”.
„Faster” rozpoczynają
przyjemne gitarowe nuty. I gdyby taki był cały utwór, byłabym
zadowolona. Niestety, potem jest już nieco gorzej, bo pojawia się
elektronika, za którą nie przepadam. Jedynie w przypadku Cool Kids
of Death elektroniczne wstawki wydają mi się na miejscu. Słuchając
„Faster”, odnoszę wrażenie, że prostota tego utworu ma
zapewnić obecność w największych rozgłośniach radiowych. Ten
kawałek przypomina mi jakąś znaną piosenkę z lat. 80 i 90. ,
która bardzo często gościła w mediach. Nie jestem w stanie
przypomnieć sobie tytułu i wykonawcy.
W „Fire and ice” od
początku budowana jest atmosfera napięcia. Pojawiające się potem
nuty przypominające pozytywkę nadają całości szlachetności i
wzmacniają dramatyczny wymiar utworu. Kiedy już wydaje nam się, że
mamy do czynienia z balladą, to pojawiają się mocniejsze dźwięki,
które wprowadzają niepokój. Sharon nie szarżuje tutaj z głosem
tak jak w „Angels” czy „What have you done”, ale wiele
artystek może jej pozazdrościć możliwości wokalnych. Bardzo
przyjemny kawałek.
„Iron” to powrót do
metalowych, mrocznych korzeni. Kawałek szybki i dynamiczny. Sharon
cudownie wyciąga wysokie dźwięki. Takie energetyczne i ostre
kawałki lubię sobie puszczać, gdy pochłaniają mnie obowiązki.
Przy metalu na pewno nie zasnę;) Jest to zdecydowanie jeden z
lepszych kawałków na „The Unforgiving”. W środku utworu
pojawiają się mocne uderzenia perkusji, czyli to, co lubię;) W
przypadku „Iron” nazwa jest adekwatna do gatunku, mamy tu do
czynienia z metalem:)
„Where is the edge”
rozpoczyna kojący ucho wokal Sharon, ale niech to nikogo nie zmyli,
ponieważ sam utwór jest mocniejszy, rockowy. Nie powoduje, że mam
przy nim ciary, ale wypada naprawdę przyzwoicie. Według mnie nie
jest to metal, bardziej rock. Przyjemny w odbiorze, więc nadaje się
do rozgłośni radiowych, ale nie jest na tyle „lekki i przyjemny”,
by zrobił taką karierę jak single Rihanny czy Beyonce. O ile w
przypadku „Sinead” odnoszę wrażenie, że zespół skłania się
ku tego typu muzyce, o tyle w przypadku „Where is the edge”
czuję, że obcuję z niezłym rockowym kawałkiem.
„Lost” rozpoczyna się
od wprawienia w ruch metalowych strun. Sharon na początku stawia na
niskie, spokojne dźwięki, by po chwili przejść do wyższej
tonacji. To kolejny dobry, rockowy kawałek. Jest bardzo melodyjny,
łatwo wpada w ucho. Ale jeśli ktoś oczekiwał, że pojawi się
tutaj nawiązanie do metalowych korzeni zespołu, to może poczuć
się zawiedziony.
„Murder” od początku
zasiewa w odbiorcy ziarno niepokoju. Głos Sharon przepełnia
niepokojem. Refren łatwo wpada w ucho, aczkolwiek według mnie
średnio koresponduje ze zwrotkami. Zwrotki są surowe, pełne
niepokoju, a refren jest zbyt „wygładzony”.
„A demon`s fate”
nawiązuje do metalowych korzeni grupy. Obecne jest w nim całe
spektrum uczuć. To kawałek przepełniony emocjami, wśród których
na pierwszy plan wysuwa się niepokój, gniew. W tle pojawiają się
też skrzypce, które uwielbiam. Kawałek znajduje się w moim top 3,
obok „Iron” i „In the middle of the night”.
„Stairway to the skies”
to utwór przepełniony tajemnicą, bólem. Ambitny, nietuzinkowy, po
prostu dobry. Czuję cały pokład emocji, jaki usiłuje przekazać
Within Temptation. „Stairway to the skies” to utwór wiarygodny,
wpisujący się w moją stylistykę i gust.
PS A jak Wy odbieracie
„The Unforgiving”? Moim zdaniem tłumaczenia o problemach z głosem to wymówka, która ma usprawiedliwić komercyjny charakter najnowszego albumu grupy. Poza 4, w porywach 5 kawałkami, wszystkie pozostałe wyśmienicie wpisują się w repertuar serwowany nam przez rozgłośnie radiowe.
Album mnie rozczarował. Bleeeh. Do tej pory dostaje ataku śmiechu, jak przypomnę sobie teledysk do Sinead - chłopaki stoją z gitarami i nie wiedzą, co mają począć :DDDD
OdpowiedzUsuńZ całego albumu do gustu przypadł mi tylko kawałek Stairway to the Skies.
Miałam podobne wrażenia po obejrzeniu teledysku. Chłopaki nie wczuli się w klimat;D Ale im się nie dziwię, bo też nie wiedziałabym, co z tym począć. Teledysk skojarzył mi się z Kombi:D
Usuń